sobota, 31 marca 2012

Izraelska relacja :) część 1

Wiem, że bardzo długo mnie tu nie było i wiem, że wielu z Was chciało przeczytać relację z mojego Wyjazdu Życia - niestety, za miesiąc mam maturę i teraz jest mi wyjątkowo ciężko znaleźć czas, żeby tu choć czasem napisać... tłumacząc się jednak tym, iż partię materiału z biologii przeznaczoną na dzień dzisiejszy mam już za sobą, postanowiłam nieco zaktualizować bloga. W tak zwanym międzyczasie narodziły się też u mnie nowe zainteresowania i pomysły, które mam nadzieję zrealizować tuż-tuż, po 23 maja (ustny polski)... tak oto lista rzeczy do zrobienia "po maturze" wzbogaca się;)


Izrael 2012...

Co tu dużo mówić - tak naprawdę nie ma słów, które mogłyby wyrazić to, co się tam działo. Moje wszystkie marzenia spełniły się w dniach 5-12 marca i nie mam ich więcej! Stojąc na lotnisku i trzymając wreszcie upragniony bilet na lot WAW-TLV trzęsły mi się ręce, patrzyłam na ten bilet, na którym było moje nazwisko i pierwszy raz nie musiałam płakać rzewnymi łzami, że samolot do Tel Avivu odlatuje za kilka minut, a mnie w nim nie ma... ;)


Lecieliśmy nocą, nic nie było widać oprócz czerwonej lampki na końcu skrzydła, ale nigdy nie zapomnę tego, jak nagle z ciemności wyłoniła się cieniutka złota linia, która z czasem stawała się coraz jaśniejsza, coraz wyraźniejsza, aż w końcu było widoczne w pełni okazałości - izraelskie wybrzeże...

Tel Aviv nocą. Przy lądowaniu wyglądał, jakby na ziemi ułożono ciągnące się w nieskończoność, iskrzące lampki choinkowe - widok o wiele lepszy niż w bajkach, i tak jak bajka trwał bardzo krótko, ale już po wylądowaniu rozpoczęła się kolejna, tym razem tygodniowa i najpiękniejsza na świecie baśń. Baśń, która okazała się być prawdą wbrew temu, co o baśniach wiedzą ludzie.

Powitanie przez naszych hostów o 4 rano, pierwsze rozmowy, uściski oraz rozglądanie się naookoło z niedowierzaniem, że te palmy, to ciepło i ci ludzie, że to wszystko wokół mnie i że już mam wszystko, czego chciałam, a to dopiero pierwsze minuty... Wreszcie zobaczyłam Alinę, z którą przed wyjazdem tak długo rozmawiałam przez facebooka, powitalna Purimowa paczka od niej, a także pierwszy hummus z oliwkami na śniadanie i wreszcie zbawienny po długiej podróży, choć krótki - sen!


Klaudia

czwartek, 1 marca 2012

Żyje we mnie Pan!

Kochani - dziś chcę wam zaprezentować coś zupełnie innego, coś, co ciężko określić pod względem muzycznym, zamknąć w jakiekolwiek, zwłaszcza muzyczne ramy, bo jest to coś tak wyjątkowego, że nie pozostaje mi nic innego jak wyrazić moje myśli w kolejnym małym świadectwie...


Gospel Rain jest lubelskim, a jednocześnie najlepszym w Polsce zespołem chrześcijańskim, który od wielu lat służy prowadzeniem modlitwy uwielbienia w całym kraju. Jak sami o sobie piszą, zespół tworzy ponad trzydziestoosobowy chór, znakomici soliści, grono doświadczonych instrumentalistów... w rzeczywistości są to ludzie, którzy zdecydowali się poświęcić Bogu praktycznie cały swój talent i energię. Zespół określa się jako "świeża i bardzo przebojowa fuzja muzyki pop, gospel, jazzu, soulu i współczesnych nurtów muzyki uwielbienia", w praktyce to po prostu ogrom mocy płynącej z miłości do Jezusa, wpływający na scenę i ogarniający wszystkich obecnych:)

Można mówić, że kościół to majestatyczna cisza cztery ściany świątyni, dopóki nie usłyszy się zespołu takiego jak Gospel Rain i nie doświadczy modlitwy uwielbienia, która niesie ze sobą wielką moc, większą niż jakakolwiek inna siła - moc nawrócenia, uzdrowienia, uwolnienia...

Jestem chrześcijanką od 3 lat i zespół towarzyszy mi praktycznie od początku, od nawrócenia. Modlitwa uwielbienia, o której wcześniej wspomniałam, to główny sposób, w jaki przeżywam swoje chrześcijaństwo. Dziś chciałam wam zaprezentować piosenkę zagraną podczas IX Koncertu Chwały w Lublinie, na którym miałam okazję stanąć na scenie z Chórem dla Jezusa i oczywiście Gospel Rain:)


Wiara w dzisiejszych czasach należy do tematów kontrowersyjnych, ale dla mnie nie jest to temat podlegający intelektualnym rozważaniom czy jałowym dyskusjom. Moja wiara wypływa z osobistych doświadczeń, a wspiera się na świadectwach tych, których życie odmienił Jezus i którzy pragną o tym mówić - i śpiewać. Należąc do tych osób mogę powiedzieć, że spotkało mnie największe szczęście. Bo Pan Bóg to nie zbiór nakazów i zakazów ani spór o poglądy, tylko radość, wolność i pasja;)


Klaudia

PS. Taka dygresja, ale nie wiem, czy o tym wiecie - Gospel Rain wzięli udział w nagraniu hymnu Euro 2012 "Dalej orły" wykonywanym przez Marylę Rodowicz. To ogromne wyróżnienie dla chóru, a efekty... zobaczcie sami:)