poniedziałek, 21 maja 2012

"Opowieść dla przyjaciela" Haliny Poświatowskiej


"Ta opowieść - nie wiem, czy ją przeczytasz kiedy - z wielką nieufnością patrzę na stos zapisanych kart. Czy słowa potrafią mnie bronić lepiej niż cisza, czy słowami można jeszcze cokolwiek powiedzieć? A jeśli tak, to jakimi słowami? Szukałam ich z trudem, każde oglądałam wiele razy, przymierzałam do nich moją miłość, mój ból. Pragnienie przymierzałam do wyrazu pragnienie i dla mojej największej miłości - dla życia, poszukiwałam najpiękniejszych określeń. Kocham życie, przyjacielu, i nawet wtedy, kiedy zraniło mnie tak bardzo, że zapragnęłam umrzeć, nawet wtedy nie popełniłam zdrady."


Bardzo trudno jest mi pisać recenzję tej książki, a więc dobrze, nie będzie to recenzja. Ten stos zapisanych kart to najpiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek napisano, najpiękniejsze, jakie tylko mogły wyjść spod ludzkiego pióra i niemalże zaślepić sobą tak szeroką rzeszę odbiorców, jaką zaskarbiła sobie twórczość Poetki. W dziele "Kaskaderzy literatury" mówi się wręcz o sektach tworzonych przez czytelników, którzy nie są w stanie odeprzeć od siebie uroku tej poezji... Halina Poświatowska to świadomość i konieczność, pochwała istnienia i rękawica rzucona śmierci, Halina Poświatowska to uwięzione w pragnieniach serce, które nadaje nierówny rytm jej przywierającego każdą cząsteczką, każdym atomem do życia ciału.

Z punktu widzenia not biograficznych "Opowieść dla przyjaciela" to skarbnica wiedzy, z punktu widzenia człowieczeństwa - opowieść o istocie życia, śmierci i choroby, z punktu widzenia literatury - niezwykle barwna liryka konfesyjna odarta zupełnie z upozorowań i zakładania masek. Jest za to bogata w szczegóły pamięć, w której Poetka więzi każdy aspekt życia, w której utrwala każde uderzenie rozkołysanego serca.

Serca rozkołysanego nie tylko chorobą, ale w równym stopniu miłością i tęsknotą, tęsknotą za wszystkim - za dłonią, za uśmiechem, jesienią, nocą, oceanem i ziemią, której konieczność chciała jednak za wszelką cenę odwlec. Może to właśnie mniej o chorobie czy miłości, a więcej właśnie o tęsknocie napisała swoją "Opowieść", odbicie gromadzonych przez lata listów przesyłanych przez ocean do ojczyzny, do przyjaciela, który przez lata czekał na nią pod kwiatami czereśni na ogrodowej ławce, osłaniając czarnymi okularami swoje niewidzące oczy.

Po tę książkę nie wystarczy sięgnąć raz, a potem odłożyć ją gdzieś daleko w odmęty pamięci; to historia, której fragmenty odbijają się w jej płaszczyznach i nie pozwalają zapomnieć, zmuszając do kolejnych odwiedzin - najpierw domu przy ulicy Jasnogórskiej 23, później białych szpitalnych sal w Krakowie czy gdziekolwiek, później uniwersyteckich sal Smith Collage. I nawet jeśli wydaje ci się, że za każdym razem znasz ją już coraz lepiej, pod koniec czytania i tak okaże się, że jednak coś umknęło twojej uwadze, uciekło sprzed twoich oczu i intelektu. "Opowieść dla przyjaciela" ma zbyt wiele wymiarów, aby można ją było poznać za pomocą zawodnego dotyku i wzroku. To karty, na których walczą Tanatos i Eros, na których przeplatają się w tańcu, tworząc głębokie bruzdy w pamięci. A te można odczytać jedynie milczeniem.


"Nie zapominaj, że śmierć była zawsze blisko mnie, zbyt blisko, abym nie przywykła do jej chłodnego, kojącego dotyku, abym nie musiała do niego przywyknąć. Pamiętaj także o tym, że kochałam i że to miłość skazała mnie na śmierć. I przecież jestem, mimo wszystko jestem, mówię do ciebie. Moja jedyna miłość zwyciężyła raz jeszcze, żyje, mogę patrzeć na drzewa chwiejące się w wietrze, do moich oczu dobiega daleki błysk latarni. Słyszę szum spienionej wody i czuję, jak w mojej piersi delikatnie uderza najczulszy z wszystkich odmierzających czas instrumentów - serce. Jest jeszcze ciągle słabe, ale bije dzielnie i z wielką cierpliwością przetacza ciepłą krew.
Posłuchaj, przyjacielu, te wszystkie kartki to tylko jego rytm."
 

12 komentarzy:

  1. Notkę skomentuję jutro, dzisiaj czeka na mnie polski, matma, historia i ruski i wszyscy szczerzą kły...

    Bardziej szalona, jak to możliwe? Jeśli mogę, Halina Poświatowska dzierży niezaprzeczalnie pierwsze miejsce, czy są jakieś poetki/poeci/pisarze/-rki mogący jej zagrozić?

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc muszę przeczytać.
    Jak ja uwielbiam jej poezje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam literaturę faktu, a ta książka wydaje się wyjątkowa. Zachęciłaś mnie :) Natomiast poezję jako taką szanuję, ale bliższa mi jest zdecydowanie proza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak jestem zaintrygowana, więc pewnie będzie to jedna z wakacyjnych lektur :)

      Usuń
  4. Lubię Poświatowską. Bardzo lubię Poświatowską. Cenię ją za styl pisania. A za książkę pewnie sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej, ja polski miałam już 5 maja. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam "Opowieść dla przyjaciela". Mogę się mylić, ale to nie jest zbiór listów do ojczyzny, ale wyznania, które kierowała do swego nieżyjącego męża - swojego największego przyjaciela, który podobnie jak ona zmarł na serce.

    Książka cudowna, ciepła... Wzruszająca!

    OdpowiedzUsuń
  7. ja właśnie praktycznie wszystko miałam przez tydzień. wtedy narzekałam, a dziś jestem zadowolona. No, ale łatwo nie było ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. muszę sięgnąć po tę książkę. nie wiem kiedy, bo z moich pozycji koniecznych do przeczytania zrobiła się maksymalnie długa lista. :d

    OdpowiedzUsuń
  9. no niby tak, ale nie zawsze jest tak pięknie jakby się chciało D:

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakie to piękne... Muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka jak najbardziej obowiązkowa!
    http://imunimum.blogspot.com/2012/12/opowiesc-dla-przyjaciela.html

    OdpowiedzUsuń