poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Częstochowa, Dom Poezji 16.08.2013

mój dom jest teraz pełen zasadzek
lepiej nie przychodź do mojego domu
są tam moje usta czerwone jak pamięć
i moje ręce - zwierzęta o sierści zwinnej
i moje oczy - latarnie na morzu
i krzyk moich oczu - bo czas pochmurny
i tuż przy drzwiach stoją moje nie obute stopy i żebrzą
i cały pokój jest chłodny od lęku
i ciemny od pragnienia

/ H. Poświatowska


ja jednak zachęcam, aby się tam pojawić












Częstochowa, Jasnogórska 23 
16.08.2013 

3 komentarze:

  1. Jak Ci zazdroszczę! Oglądam zdjęcia i serce mi rośnie, ze takie miejsce jest! Nasza Hasieńka - proszę, powiedz, jakie to w ogóle uczucie być tak blisko rzeczy związanych z nią, jej rzeczy. Muszę zrobić sobie kiedyś taką pielgrzymkę do jej muzeum, bo to musi być coś wspaniałego - mieć na wyciągnięcie ręki jej rzeczy, jej dokumenty, jej życie zamknięte w przedmiotach, jakby na chwile czas nie istniał, albo jakbyśmy my cofnęły się do jej czasów. Marzy mi się podróż muzeami moich Mistrzów - Poświatowskiej, Bułhakowa, Wysockiego, Jesienina, Saint-Justa (Mistrz w jego przypadku to trochę złe określenie, bo tak jakbym się chciała na nim wzorować, ale raczej fascynuje mnie jego postać, pełna niedopowiedzeń, krytyki, bardzo radykalna, jak pozwolę zaczerpnąć sobie z tytułu pewnej książki, to mój taki “mój Diabeł stróż”), tylko jak widzisz jedynie Haśka w Polsce, tak to Rosja, albo Ukraina (może uda się dzięki Twojej pomocy, z Lwowa niedaleko do Kijowa) i Francja. Wiesz, co mi się teraz z Haśki przypomniało? Jedno zdanie, które mi zadźwięczało w głowie: “Czy to nie ładnie z mojej strony, że sobie żyję - no pomyśl - bo wiesz, oni wszyscy myśleli, że nie, i dawali mi jakieś całkiem mizerne procenty”. I Halina Poświatowska żyje nadal.

    P.S.
    Zbigniew Myga?! Jak…? Spotkałaś pana Mygę? Jakim cudem! Mi kiedyś uciekł, tzn. miał być na rozdaniu nagród w konkursie literackim ale się nie udało, nie przyjechał, nawet już nie pamiętam dlaczego. Przechowywałabym taką kartkę jak moje największe skarby - obok listu od Marka Edelmana i autografów Orhana Pamuka, Shlomo Avineri i Szewacha Weissa.

    Pozdrawiam bardzo, bardzo, bardzo serdecznie!
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) taaak, trzeba przyznać, że jest tam niesamowicie, mi się pielgrzymka do Haśki marzyła od lat, ale ciągle nie było okazji, ciągle jakieś kłody pod nogi, a wystarczyło po prostu wsiąść (w moim przypadku: w stopa) i pojechać ;) wrażenia niesamowite, oglądać po raz pierwszy na żywo eksponaty, które kiedyś widziało się tylko na zdjęciach, filmach - listy, fotografie, obraz jej męża, wiersze pisane jej ręką. najbardziej podobał mi się telegram od profesora Aleksandrowicza i wyniki EKG, takie szczere, bezpośrednie i chyba najbardziej sprowadzające na ziemię i uświadamiające, że to wszystko, jej życie, zdarzyło się naprawdę.

      nie pisałam o tym w notce, ale dodam jeszcze, że byłam na jej grobie (jej, jej męża, ojca i siostry) - to dopiero było wrażenie, stać w miejscu, gdzie aktualnie jest i wyobrażać sobie, jak stała tam kiedyś, na przykład odwiedzając miejsce pochówku swojego męża. grób naprawdę skromny, zaledwie trzy znicze (zapalone) i kwiaty, nic poza napisem na tablicy nie wskazuje na to, że jest to grób kogoś szczególnego, zwłaszcza tak cenionego i uwielbianego.

      a spotkać Pana Mygę wcale nie jest trudno, bo to właśnie on przyjmuje gości w Muzeum ;) wystarczy po prostu pojechać i najprawdopodobniej tam będzie. tamtego dnia byliśmy z kolegą pierwszymi zwiedzającymi, idziemy sobie ścieżką w stronę domu i pan Myga minął nas na rowerze i powiedział, że właśnie jedzie po klucz i żebyśmy poczekali sobie w altance w ogrodzie ;) W OGRODZIE!!!! W OGRODZIE POŚWIATOWSKIEJ!!!!
      a później opowiadał różne szczegóły z życia Haśki (np. to, że nigdy nie miała biurka, bo nigdy nie pracowała przy biurku), omawiał poszczególne eksponaty (nie wiedziałam na przykład, że jej wiersze były tłumaczone na język pasztu) oraz wspominał okres, jak mieszkała pod jednym dachem z Mrożkiem ;) opowiadał nam jeszcze potem o swojej wycieczce do Lublina, generalnie było bardzo sympatycznie. kupiłam tam egzemplarz "Opowieści dla przyjaciela" i zaproponował mi napisanie imiennej dedykacji. coś wspaniałego ;)

      a Ty nie mieszkasz w Krakowie przypadkiem? do Częstochowy przecież rzut beretem ;) nie zastanawiaj się, tylko łap pociąg, i jedź! :)

      pozdrawiam!

      Usuń
  2. Byłam.
    i byłam też kiedyś na grobie Halinki w Częstochowie.
    Lubię jej wiersze, jej osobowość.

    Pozdrawiam, j.

    OdpowiedzUsuń