Nie spodziewajcie się niczego ambitnego po tym poście.
Dziś w Lublinie jest Noc Kultury, a ja, jak co roku na tę okazję, siedzę sobie w domu. Rok temu była to złamana noga, dwa i trzy lata temu bodajże urodziny u koleżanki, a dziś wybitnie złe samopoczucie z niewiadomych do końca przyczyn, które trwa już od wczoraj i trochę mnie to już wymęczyło. A już myślałam, że w tym roku mi się uda... no cóż, jak widać Noc Kultury nie jest mi pisana :) Niestety więc nie będę w stanie niczego tutaj zrecenzować ani przytoczyć, a szkoda.
Jak już mówiłam, siedzę sobie w domu, a mój szwankujący organizm pozwala mi jedynie na Internet i książkę (Tanya Valko "Arabska żona"). Nie mam dzisiaj siły na nic bardziej pożytecznego i strasznie mnie to denerwuje. To niemożliwe, jestem raptem niewiele ponad tydzień od zakończenia matur, a mam taką ochotę się uczyć, jak nigdy. W przypływie tak dużej ilości wolnego czasu zrobiłabym wszystko - rosyjski, węgierski, śpiew, gitara, gotowanie, książki i tak wiele innych rzeczy, na które przez ostatnie miesiące brakowało mi czasu... Na dodatek mam przemożną potrzebę pisania, którą ciężko mi opanować, już sama sobie wyszukuję okazje, żeby tylko coś napisać. Uwielbiam pisanie w każdej postaci i do tej pory zastanawiam się, jak to możliwe, że nie idę na polonistykę.
Nie mogę się doczekać wtorku, o 13 mam pierwszą lekcję śpiewu u fantastycznej osoby, którą już wczoraj miałam przyjemność poznać... :) Cieszę się strasznie, tak bardzo chcę wreszcie się czegoś nauczyć, mam nadzieję, że te lekcje spełnią moje oczekiwania, nie dbam o to, że rodzice nie dadzą mi na nie pieniędzy i że muszę oszczędzać na jedzeniu. Na szczęście nie jakoś strasznie dużo, więc myślę, że mogę sobie na to pozwolić :)
Po rosyjsku znam już trochę słów i nawet jakieś zdanie umiem ułożyć, ale potrzebuję więcej, przede wszystkim przydałby się kontakt z językiem, bo na rosyjski to dla Polaka chyba najlepszy sposób. Obiecałam sobie, że pod koniec wakacji będę mogła porozmawiać po rosyjsku z Aliną, tak jak jej zapowiedziałam, zobaczymy, co z tego będzie :) Poza tym, od dawna planowałam poświęcić te wakacje na naukę węgierskiego, który uwielbiam, potrzebuję, a ciągle jakoś odkładam i teraz też tak wyszło, że to rosyjski podbił moje serce i chciałabym już mówić... być takim Russian world master, ale na razie wychodzi mi śmiesznie.
Poza tym pogoda nie dopisuje, mój zespół przygotowuje się do egzaminów w szkole muzycznej (bądź też do wstępnych na akademię muzyczną - w cięższych przypadkach) i na próby nie ma szans. Gotowe piosenki leżą odłogiem i czekają nie wiadomo na co, chyba na to, żeby mi się przestały podobać.
Kończąc już stwierdziwszy, że napisałam wszystko, co miałam do powiedzenia i upewniwszy się, że uprzedzałam o niskim poziomie tego postu, żegnam i pozdrawiam ciepło z wyjątkowo kulturalnego dziś Lublina.
Klaudia :)
chleb cygański-chleb z bardzo wyczuwalną nutą cebuli i sera =)
OdpowiedzUsuńser żółty mierzwiony-ser żółty do kupienia choćby w biedronce czy każdym markecie. Bardzo cienkie plasterki :D
a ciecierzyca jest do kupienia na targu na wagę lub w puszce =)
byłam tylko na jednej lekcji, zrobiłam sobie przerwę przez szkołę i ostatnio zachorowałam, ale myślę, że w połowie czerwca jakoś znowu się wybiorę:) no pewnie, że warto! ciężka praca zawsze się opłaca!
OdpowiedzUsuńA może ta Noc Kultury poprawiłaby Ci humor i warto było pójść?
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam iść na lekcje śpiewu. Ale nie będę się jednak ośmieszać ;P
Rozumiem. Niemniej jednak skoro od dawna Ci tak na tym zależy - może teraz byłoby inaczej.
UsuńNo to trochę pech, ale chociaż Opole obejrzysz, Ty taka muzyczna dusza jesteś ;)
OdpowiedzUsuńLubię rosyjski, coś tam nawet powiedzieć umiem, to wierszyk, to piosenkę.
Rosyjski (albo raczej, w moim przypadku, ukraiński) zawsze mi się podobał, aczkolwiek interesuje się bardziej angielskim.
OdpowiedzUsuńEch, człowiek zaczyna tęsknic za szkołą dopiero, gdy ja całkowicie skończy. Ze mną będzie pewnie identycznie...
Coś ostatnio język rosyjski stał się modny. Ale węgierski? skąd taki pomysł? Czyżby zamiłowanie do tego kraju? :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam ochotę nauczyć się języka rosyjskiego, ale do tej pory plan pozostał w sferze marzeń, bo nie mam czasu. W wakacje tez raczej będę musiała sobie odpuścić, bo mam zaległości z książkami i w kolejce czekają trzy inne języki. :s
OdpowiedzUsuńo współczuję,może jednak uda ci się kiedyś w końcu wybrać :)
OdpowiedzUsuńRosyjski... w sumie fajnie byłoby się kiedyś nauczyć tego języka, ale nie wiem czy kiedykolwiek mi się to uda. Jak na razie w kolejce stoi francuski. I bardzo marzy mi się norweski, zobaczymy co z tego wyjdzie:) Śpiew, gitara. Jak to fajnie brzmi:) Masz zespół? Jaki dokładnie i wgl? Pozdrawiam! U mnie nn
OdpowiedzUsuńKontakt z żywym językiem jest niezastąpiony w nauce każdego języka.
OdpowiedzUsuńJa rosyjski będę miała obowiązkowo od przyszłego roku, jako że jestem na filologii południowosłowiańskiej :P
Węgierski? Bardzo fajnie brzmi :)
Mnie się marzy nauka języka Quetchua, ale nie łatwo znaleźć kogoś do pomocy :)
3maj się ciepło!
Quetchua to język Indian zamieszkujących Amerykę Południową.
UsuńUwielbiam tych ludzi całym sercem! :D
Ale z racji tego, że cywilizacja rozprzestrzenia się coraz bardziej coraz mniej ludzi się nim posługuje. Chociaż jeszcze często można ich spotkać :)
A mnie się Lublin spodobał z Twoich notek :) nigdy tam nie byłam i właściwie nic o tym mieście nie wiedziałam, a teraz jest mi bliższe i spodobało mi się zwłaszcza dzięki Twojej notce o tej kawiarence z ksiązkami ;D
OdpowiedzUsuńO Arabskiej żonie słyszałam, ale nie czytałam - fajne? :)
fajna ta książka ?
OdpowiedzUsuńO tam... Ten post to wycinek z Twojego życia i moim zdaniem wcale nie ma niskiego poziomu. Zazdroszczę Ci lekcji śpiewu. Też chciałbym choć trochę podszlifować to moje fałszowanie;D I tego zespołu to też Ci zazdroszczę... Chciałbym kiedyś związać się z muzyką, ale na razie nic na to nie wskazuje:( Może kiedyś, w dalekiej przyszłości...
OdpowiedzUsuńteż ostatnio miewałam dość złe samopoczucie..
OdpowiedzUsuńnie ma co narzekać na chwilowy zastój w działaniu, prawda taka, że i tak pozytywnie się u Ciebie dzieje. :) co do tych piosenek, niech leżą jeszcze trochę, jeśli przestaną się podobać to znak, że nie powinny wychodzić do publiczności. ;)
OdpowiedzUsuńRosyjski? Jakoś odstrasza mnie ten język...
OdpowiedzUsuńKażdy ma czasami gorsze dni..
OdpowiedzUsuńBlog- http://bluebirdyy.blogspot.co.uk/?m=1
Poniekąd Ci zazdroszczę, bo kiedyś chciałam śpiewać.. jakoś niestety nie wyszło . Może to i lepiej , zrobię coś dla muzyki i nie będę śpiewać :)
OdpowiedzUsuńA i ten post nie ma niskiego poziomu! :)
też nigdy nie byłam na Nocy Kultury ; D
OdpowiedzUsuń