Rishon LeZion - pierwszy spacer, pierwsze izraelskie zapachy, smaki, pierwszy zachwyt, a także pierwszy krótki rękawek po wielu długich zimowych miesiącach... choć nasi izraelscy znajomi najwidoczniej marzli :)
Pierwszy wieczór spędzony w ogródku miejscowego centrum handlowego, na izraelskim powietrzu, w sąsiedztwie fontanny, w towarzystwie muzyki, jedzenia, picia i... naszym! Impreza zakończona o 2 w nocy... "Au se te pego" wysłuchane na miejskim parkingu w środku szalonej izraelskiej nocy to rzecz bezcenna. Tego dnia miało też miejsce nasze pierwsze spotkanie z policją, ale, jak to w Izraelu bywa, nie zakończyło się niczym szczególnym - puszczanie muzyki na cały głos między blokami mieszkalnymi w środku nocy to najwyraźniej nic takiego ;) Nieodespana podróż dała się jednak we znaki i po kilkunastu mintach spędzonych na parkingu zgodnie stwierdziliśmy, że pora wracać do domów i, oczywiście, łóżek. A jutro - Purim!
Klaudia
Zazdroszczę Ci, naprawdę:). Takich podróży nie zapomina się do końca życia, czad:)!
OdpowiedzUsuńwidzę że wyjazd jest udany :] ładne zdjęcia. pozdrawiam!:D
OdpowiedzUsuńświetnie!:) bardzo lubię wyjeżdzac i zwiedzac inne kraje;) wiec zazdroszcze ci tego wypadu:)
OdpowiedzUsuńale tam pięknie jest <3
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona, zakochana w tych widokach :)
OdpowiedzUsuńsuper! :D
OdpowiedzUsuńPS. masz rację, dziś sprawdziłam to był zespół również z 'Gospel' w nazwie, ale reszta inna ;)
cieszę się,że wyjazd Ci się udał :) jak czytam tu o Twojej radości z nim związanej to przypomina mi się mój obóz w Grecji,2 lata temu..
OdpowiedzUsuńbardzo ładne zdjęcia ;) te pierwsze przypomina mi bardziej jakąś słoneczną Hiszpanię czy coś,nigdy nie powiedziałabym że to Izrael! ;)
ale ładne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuń20 stopni? Przecież to upał niesamowity! Nie wiem, czy byłabym zadowolona, jeżeli termometr pokazałby ponad 30 stopni..
OdpowiedzUsuńJejku, świetne widoki!