wtorek, 3 kwietnia 2012

Izraelska relacja. Część 3 - Purim!

Purim -  (פורים - hebr. losy) – święto żydowskie, obchodzone 14 dnia miesiąca adar (w roku przestępnym w drugim miesiącu adar) upamiętniające uchronienie Żydów od zagłady w perskim imperium Achemenidów za czasów panowania króla Achaszwerosza. Zdarzenie to opisuje biblijna Księga Estery (Est 9:25-32).

Święto Purim ma charakter karnawałowy i jest chętnie obchodzone także przez niereligijnych Żydów. Uczestnicy przebierają się w kostiumy, często mężczyźni w kobiece, a kobiety w męskie. W tym dniu wielu religijnych Żydów popełnia ograniczone wykroczenia przeciwko prawu żydowskiemu. Obowiązkiem religijnym jest w ten dzień pić alkohol aż do momentu, w którym nie można będzie rozróżnić wznoszonych okrzyków: "Niech będzie błogosławiony Mordechaj" i "Niech będzie przeklęty Haman". Obyczaj nakazuje spełniać w święto dobre uczynki, posyłać prezenty z pokarmów ubogim osobom.



Udział w święcie Purim było częścią mojego marzenia, oczywiście kolejną zrealizowaną :) Widok tłumów ludzi na ulicach, przebranych w kolorowe stroje, był czymś niesamowitym. W mieście pojawiły się wszelkiej maści postaci bajowe, filmowe, historyczne... Purim jest świętem, które rzeczywiście obchodzi się z wielką radością i zaangażowaniem - większość kostiumów jest przygotowywana specjalnie na tą okazję na wiele dni, czasem tygodni wcześniej. My także mieliśmy przebrania... proszę też zwrócić uwagę na pogodę ;)







Popołudnie spędziliśmy na plaży w Rishon... w drodze na wybrzeże jechaliśmy wspaniałą promenadą: szeroka droga szybkiego ruchu, po obu stronach drogi luksusowe domy, a wzdłuż ulicy palmy sięgające piątego piętra... czasami się zastanawiałam, czy to Izrael, czy Kalifornia? ;)

Na plaży nieco wietrznie i już wcale nie za ciepło, ale Morze Śródziemne w marcu to rzecz nieoceniona!




Wieczorem wyjazd na imprezę do Tel Avivu - miasta, które jest jedną ze światowych stolic nocnego życia. Zwał jak zwał, ale samego czasu spędzonego w tamtejszym klubie to wolelibyśmy raczej nie pamiętać... :) Warta zapamiętania jest natomiast nauka tańca i języka hebrajskiego w środku nocy, na ulicy Tel Avivu, pod bajkowym izraelskim niebem.

Powrót do domu o 4 rano.

7 komentarzy:

  1. swietna sprawa:) tez z wielką checia wziełabym udział w czyms takim!:)) Wyglądaliście świetnie!!:))
    u mnie nowa notka zapraszam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczne zdjęcia! Musi być bajecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. rzeczywiście musiało być to wyjątkowe przeżycie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. oo, jakie urocze :3 tez by się chętnie nad morze wybrała...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no brak słów, piękne chwile i cudowne zdjęcia!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rajuuu! Ależ cudownie musiałaś się tam bawić :D

    OdpowiedzUsuń
  7. bajkowe te zdjęcia ;))
    aż mi się cieplej robi jak na nie patrzę!

    OdpowiedzUsuń